Kiedy myśliwy staje się zwierzyną
Kiedy myśliwy staje się zwierzyną.
Na początku zawsze jest niedowierzanie. Czy to na pewno pomoże? Bo nie stać mnie. Bo na pewno takimi drobnymi sprawami się nie zajmujecie. Bo byłam (byłem) już u prawnika i mi nie pomógł. Najpierw jest jedna sprawa, potem okazuje się że jest druga. I objawia się to całe nieszczęście zmanipulowanego człowieka. W pętli długów. Bez perspektywy wyjścia. Zastraszanego i poniżanego przez windykatorów. Często z nakazami zapłaty. A po przyjrzeniu się poszczególnym sprawom powoli odkrywamy, że nie są one takie beznadziejne. Że często tych długów nigdy nie było. Że przedawnione. Oraz – co wydaje się nie do uwierzenia – nieraz wpłacone już windykacji pieniądze można odzyskać. I wtedy następuje ta chwila, kiedy myśliwy staje się zwierzyną.
Korzystając ze świątecznego czasu, przytoczymy kilka historii. Takich ku pokrzepieniu. Aby nadzieja w Was nie umarła. Zawsze jest jakieś wyjście, a długi to nie jest to co musi nas przytłoczyć na całe życie. Przy czym nie opowiadamy całych historii. Swoje znacie wystarczająco dobrze. Opowiadamy już tylko to, co udało się wspólnie osiągnąć.
Karol
Duża firma windykacyjna. Jeden człowiek. Pięć nakazów zapłaty na spore kwoty. Wszystkie już prawomocne, a co więcej, było już kilka egzekucji komorniczych. Sytuacja wydaje się beznadziejna. Problem polega tylko na tym, że Karol tych nakazów zapłaty nigdy nie otrzymał. Zmieniał co prawda dane adresowe w bankach i różnych instytucjach, ale ze słabym skutkiem. Człowiek dopiero przyparty do muru zaczyna działać racjonalnie. Karol miał już różne myśli. Rozważał nawet rozwiązania ostateczne. Na szczęście nie doszło do tego. Zupełnym przypadkiem skontaktował się z nami i rozpoczął od niedawna nowe życie. Po kolei wszystkie nakazy zapłaty traciły moc. Następnie wszystkie egzekucje komornicze umorzone. Kosztami obciążony wierzyciel, czyli wspomniana na początku wielka firma. Wystarczyło tylko udowodnić że wierzyciel podał zły adres do doręczeń. A potem już było łatwo. W Sądzie Rejonowym windykatorzy nie udowodnili ani jednego roszczenia. Efekt? Do zapłaty zero złotych. A wierzyciela parę groszy to kosztowało.
Tomasz
Dostaje nakaz zapłaty z e-sądu w Lublinie. Na początku panika, bo nie wie o co chodzi. Zaczyna później, jak przez mgłę, przypominać sobie jakąś starą sprawę. Że coś na raty brał. Ale przecież wszystko spłacił. Więc jak to sąd sprawdzał? Nie wie jeszcze że w e-sądzie przechodzi dowolna bzdura. Byle ta bzdura była ładnie opisana. Że tam nie ma żadnych dowodów. A już na pewno nikt nic nie sprawdza. Początkowo chciał to spłacić. Bo przecież sąd zasądził to widocznie racja. Ale czuł się oszukany, bo kwota strasznie wysoka. Na szczęście natrafił na naszą stronę i zdążył się z nami skontaktować. Chwilę jednak trwało przezwyciężenie jego oporu. Bo on nie ma żadnych dowodów że to już spłacił. To co on w sądzie powie? Otóż nie. To nie Wy macie udowadniać że stronie przeciwnej się nic nie należy. To strona przeciwna ma udowodnić że cokolwiek jej się należy. Taka subtelna różnica. Efekt? Do zapłaty zero złotych. Powództwo oddalone w całości. Długu nie ma.
Beata
Bardzo ciekawy przypadek. W pełni oddający tytuł tego wpisu. Pewien bank prowadzi egzekucję komorniczą na podstawie Bankowego Tytułu Egzekucyjnego. Przypominamy że to było takie kuriozalne narzędzie, które działało w ten sposób, że bank oświadczał iż klient ma dług, dług jest wymagalny i sąd ma temu nadać klauzulę wykonalności. Na szczęście Trybunał Konstytucyjny posłał BTE do piachu i problem częściowo się rozwiązał. Wracając jednak do tematu. Bank sobie to egzekwuje, a w międzyczasie sprzedaje dług firmie windykacyjnej. Jakimś dziwnym trafem bank „zapomina”o toczącej się egzekucji. Ta trwa w najlepsze. Firma windykacyjna uzyskuje po jakimś czasie nakaz zapłaty, Klientka o tym nic nie wie bo zdążyła się przeprowadzić. Nakaz się uprawomocnił i trafił do tego samego komornika. Chłop na szczęście z tych przytomnych i życzliwych, więc uświadomił klientce że w tej sytuacji to ona musi sama niestety zadziałać.
No i skontaktowała się z nami. Najpierw pozbawiliśmy klauzuli wykonalności samo BTE, bo bank nie raczył dobrowolnie zakończyć egzekucji. tłumaczył się że to już nie jego sprawa. Równolegle pozbawiliśmy mocy nakaz zapłaty i wygraliśmy sprawę w Sądzie Rejonowym z nabywcą wierzytelności. A bank? Cóż. Po kilku pismach w końcu oddał dobrowolnie wszystko co wyegzekwował. I to jest właściwie klasyczny przypadek na to, kiedy myśliwy staje się zwierzyną.
Ewelina
Zawarła ugodę z firmą windykacyjną. Grzecznie spłacała każdą ratę. Nie przeszkodziło to jednak windykatorom wystąpić na drogę sądową. W takiej sytuacji droga sądowa jest niedopuszczalna. Niestety firma windykacyjna była innego zdania. Wyprowadził ją z błędu Sąd. Przy okazji niejako wyszło na jaw, że tak naprawdę to żadna ugoda jest. Tylko zwykła umowa. W związku z tym można było dowieść, że została ona zawarta pod wpływem błędu. Powództwo zostało oddalone. Wyjątkowy opór materii strony przeciwnej sprawił, że sami wytoczyliśmy powództwo owej firmie. O zwrot wpłaconych pieniędzy. Sprawa w toku, ale jesteśmy dobrej myśli.
Podsumowanie
Na koniec już. Pamiętajcie przede wszystkim, że nie każdy kto żąda zapłaty jest do tego uprawniony. Że to nie jest normalna procedura, iż o nakazie zapłaty dowiadujecie się od komornika. Zawsze można skorzystać z bezpłatnej pomocy prawnej. Tym optymistycznym akcentem kończymy rok 2016. Życzymy wszystkim życia bez domniemanych długów. I odwagi w działaniu. Udostępniajcie, lajkujcie. Im więcej o nas ludzie wiedzą, tym lepiej.